To jest strona archiwalna - aby przejść do aktualnej wersji, kliknij tu: urszulanki.szkola.pl
Kryptonim: Kurs spawacza
Ciężko jest być mężczyzną w naszej szkole. Dlaczego? Głównie dlatego, że nie ma za wielu panów pośród nauczycieli a w gronie starszaków jest ich zaledwie dwudziestu dwóch. Jak tu więc przeforsować jakikolwiek pomysł, kiedy płeć piękna słynie z bycia upartą? Jak dać się usłyszeć wśród czterokrotnie liczniejszego i jakże gadatliwego babińca? Co zrobić, żeby choć czasem móc dać upust emocjom? Odpowiedź jest prosta; należy zorganizować MĘSKI WYJAZD.
Pomysł ten zrodził się przy okazji Dnia Chłopaka, kiedy pomyślałam, że miło byłoby uczcić panów w naszej szkole w jakiś specjalny sposób i zaproponowałam im wyjazd na paintball. Chłopcy zareagowali bardzo entuzjastycznie i umówiliśmy się, że kobietkom wstęp surowo wzbroniony. W ramach żartu po szkole krążyła nawet plotka, że panowie niby to wybierają się na kurs spawacza, tak aby zniechęcić co odważniejsze dziewczyny. Podobno niektórzy do końca myśleli, że w czwartkowe popołudnie chłopcy będą zmagać się ze spawarką!
Pojechaliśmy do Czarnej Wsi pod Grodziskiem Wlkp. do Area 51 gdzie spędziliśmy trzy godziny. I cóż to były za godziny! Wyobraź sobie drogi Czytelniku jesienny las spowity mgłą. Gdzieś w oddali stoi wrak autobusu, który otaczają drewniane zapory i chaszcze. Jest zimno i zupełnie cicho. Nagle słychać serię strzałów a po niej krzyk: „AŁA! TYLKO NIE W MAŁY PALEC!”
To był mój pierwszy wyjazd na paintball i mimo tego, że byłam tylko widzem, nie pamiętam kiedy ostatni raz tak świetnie się bawiłam. Przyznam, że początkowo było trochę strachu, kiedy podczas szkolenia z bezpieczeństwa animator zrobił pokaz strzelania, który trochę wszystkich onieśmielił. Potem było ciut zamieszania z rozpoznaniem stroju i sprzętu a następnie pierwsze wyjście na pole i wydaje mi się, że co niektórzy co nieco się bali.
Aż tu nagle powrót po rozgrywce i …ŻYWE EMOCJE! Śmiech, rozmowy, okrzyki uznania, plany strategii i totalna integracja. Chyba nigdy nie widziałam naszych panów tak rozgadanych i jestem pewna, że nawet nasz szkolny babiniec byłby zaskoczony widząc ten harmider. Moje odczucie było bardzo pozytywne, bo już po kilku minutach usłyszałam, że przyjazd do Area 51 był świetnym pomysłem.
Panowie podzieli się na drużynę niebieskich i czerwonych i walczyli o zdobycie flagi przeciwnika. Animatorzy zadbali aby kolejne rozgrywki odbywały się bardzo szybko przez co cała gra była bardzo dynamiczna. Panowie biegali, rzucali się na ziemię, wpadali ślizgiem za barykady i szukali schronienia wśród drzew.
W tym miejscu chcę się zwrócić do tych Czytelników, którzy nie są przekonani czy paintball to dobra i bezpieczna forma spędzania wolnego czasu. Paintball to nie jest jak wielu mylnie sadzi zabawa w wojnę ale gra zespołowa. Organizatorzy bardzo wyraźnie podkreślają, że w grze nie ma mowy o broni ale o markerach, a jedną z podstawowych reguł jest zakaz używania czerwonej farby właśnie po to aby nie kojarzyć trafienia przeciwnika z zadawaniem mu cierpienia. Ci, którzy obawiają się, że paintball może wyzwalać agresję to mogę zapewnić, że nic bardziej mylnego. Chłopcy starali się zachować zasady fair play, nikt nie czuł do nikogo urazy o trafienie, a nawet gratulowano sobie refleksu i dobrej strategii. Pod koniec dnia bolały mnie policzki od śmiechu!
Animatorami zabawy byli panowie Mateusz Wieczorek i Marcin Pierzyński, którym serdecznie dziękuję za profesjonalność i życzliwość. Podziękowania składam również panu Kamilowi Kierecie za pomoc w organizacji wyjazdu oraz męskiej części braci szkolnej za wspaniała atmosferę. Mam przeczucie, że jeszcze nie raz odwiedzimy Area 51.
Karolina Cichocka