Na początku chłopacy zanieśli do autobusu nasz prowiant drożdżówki i jogurty (silne bestie). Podczas jazdy autobusem było dużo śmiechu oraz śpiewu. Śpiewał głównie tył, ale nadrabiał wesołością za cały autokar. Najpierw pojechaliśmy do Gniezna zobaczyć słynne drzwi gnieźnieńskie. Pan przewodnik, który nie wiadomo, kiedy wsiadł (to znaczy siostry wiedzą, ale nam nie chcą powiedzieć) opowiadał nam o drzwiach i całej katedrze. Pokazał nam również popsuty dzwon z katedry i posąg Bolesława Chrobrego. Opowiadał nam również różne ciekawostki.

 Byliśmy także na wyspie, (której nazwy niestety nie pamiętam) i widzieliśmy tam jeden z najstarszych grodów w Polsce, w którym najprawdopodobniej odbył się zjazd gnieźnieński.

Już pod koniec wycieczki pojechaliśmy zwiedzić Katedrą Poznańską a raczej jej podziemia, w których niezbyt przyjemnie pachniało, a przewodnik twierdził, że to środki zapobiegające niszczeniu niektórych wykopalisk.

Na sam koniec poszliśmy na Stary Rynek. Trafiliśmy na zlot aut marki „porsche”. Historie starego rynku również nam pan przewodnik opowiadał (trochę nam przeszkadzała chrypka towarzysząca naszemu przewodnikowi). Najbardziej chłopcom spodobał się zwyczaj biczowania dziewcząt, które przyszły na rynek w spodniach.

Myślę, że wycieczka wszystkim się podobała, ponieważ wszyscy wracali uśmiechnięci i weseli.

Dominik Lisek kl. I B

I jeszcze trochę zdjęć: