Wydrukuj tę stronę

Tam i z powrotem, czyli o „Wiśniowym sadzie” na gorąco.

„Wiśniowy sad” w lutym? Pewnie, że takJ ! I to jeszcze jaki! Przekonała się o tym nasza szkolna ekipa miłośników teatru, która 5.02.2015 roku obejrzała w poznańskim Teatrze Nowym tę właśnie sztukę Czechowa w reżyserii Izabeli Cywińskiej. W drodze „tam”, czyli do Poznania, towarzyszyły nam przeróżne oczekiwania, które pozwoliliśmy sobie zwerbalizować. Wymagania, jakie stawialiśmy przed aktorami (mam nadzieję, że sztuka będzie zagrana na wysokim poziomie), reżyserem (mam nadzieję, że spektakl będzie ciekawy i przypadnie mi do gustu; spodziewam się niespodziewanego) i w ogóle przed wszystkimi współtworzącymi sztukę (ciekawe efekty dźwiękowe, scenografia na długo pozostająca w pamięci itp.) były bardzo wysokie. Słowem, oczekiwaliśmy prawdziwej, wiśniowej uczty dla naszych dusz.

 I nie zawiedliśmy się! Miejsca mieliśmy bardzo dobre (3 i 4 rząd), mogliśmy się napatrzyć do woli na piękną scenografię i niezwykle sugestywną grę Antoniny Choroszy w roli głównej bohaterki, Luby Raniewskiej. Gra pozostałych aktorów też była niesamowita – oszczędna, a jednocześnie wydobywająca ze stworzonych przez Czechowa postaci to, co w nich specyficzne i niepowtarzalne.

 

 

 

 

 


W drodze „z powrotem” spisaliśmy na gorąco nasze wrażenia, tak bardzo różne.
Oto niektóre z nich:

  • Bardzo podobał mi się ten spektakl. Idealnie dopasowana scenografia, świetna gra świateł oraz wiele elementów zabawnych.
    Nie wiem dlaczego, ale największe wrażenie zrobiły na mnie stroje bohaterów, które idealnie pasowały do charakterów postaci.
    Urzekła mnie gra aktorska, ciekawie ukazane postawy ludzkie, sceneria.
    Świetne przedstawienie, które uświadomiło mi, jak ważne jest pochodzenie i relacje w rodzinie.
    Najważniejszą mądrością wyniesioną przeze mnie z tej sztuki jest coś kompletnie pobocznego: Nigdy nie ufać mężczyznom i „miłości” na tyle, by bez przekonania oddać to, co najcenniejsze.
    Najbardziej w całym przedstawieniu podobało mi się refleksyjne zakończenie: „Nie dopilnowałem”.

Oczekiwaliśmy teatralnej uczty i nie zawiedliśmy się. Było pysznie.

s. Bogusława