- Spektakl trwał około godziny, nie był więc ani za długi, ani za krótki. Według mnie była to niezła sztuka, ale nie arcydzieło. Coś w sam raz jak na przedstawienie dla uczniów – przystępne i bez większych komplikacji.
- Gra aktorska czterech występujących osób (z czego tylko trzy miały coś do powiedzenia) nie była taka zła, ale sposób przedstawienia postaci dramatu był dla mnie dziwny i mający mało wspólnego z dziełem Mickiewicza. Główny bohater – Guślarz – miotał się i wydawał dziwne dźwięki, które miały być niby pieśnią żałobną. Dodatkowo widok butelki, prawdopodobnie z alkoholem, sprawił, że przez chwilę zastanawiałam się, czy na pewno tytuł oznacza pogański obrzęd, czy może jest to określenie pewnej grupy społecznej.
- Pewne rzeczy mnie urzekły. Nie mogłam nie zauważyć gry aktorskiej, która wprawiła mnie w szczery podziw.
- Wszystko odbywało się w sali kinowej, która była przepełniona ludźmi, a słaba widoczność uniemożliwiała dostrzegania detali na scenie. Z całą pewnością spektakl oglądałoby się lepiej, gdyby był zagrany w prawdziwym teatrze.
s. Bogusława i 2LO