Ada
Nie ma prądu, ciepłej wody,
do pokoju schody… schody…
Pierwszy dzień to niewygody.
Naleśniki, ser smażony,
w mgłę Izerskich Gór wtopiony
szlak czerwony i zielony.
Potem słowa, że inaczej,
że tu wróci chyba, raczej.
Serce za górami płacze.
Julia
Nosić innym trzeba było
by po górach się chodziło
i budziła do nich miłość.
A różowe pantofelki
symbol niemożności wszelkich,
niosły chyba wszystkie lęki.
No i doszła tam gdzie trzeba,
sięgła firmamentu nieba –
nie chce igrzysk ani chleba.
Bartek
On to głównie nosić musiał,
ni położyć, ani usiąść.
Nikt go nic a nic nie zmuszał.
Zatem, czy to zew natury
kazał mu zdobywać góry,
swych trudności burzyć mury?
Gotów jechać raz kolejny,
dźwigać choćby krokiem chwiejnym
smutki innych. Typ uprzejmy.
Maciej
Do siekiery silne dłonie,
w towarzystwie żartem płonie,
że uśmiały by się konie.
Chciał wymusić lepszy stopień,
i za karę odcisk (ropień?).
„Weź się do nauki chłopie!”
Wiatr wywiewał myśli z głowy
i on szedł jak chłop morowy,
a na szali: chory? – zdrowy?
Ivan zwany Janem
Trochę ruszył przymuszony
w te izerskie cudne strony,
w środku nocy wybudzony.
Wiatr ze wschodu nie wiał wcale,
on nadrabiał sobą, ale
trzymał fason. Wracał z żalem.
Zaparł się, że ogień wznieci,
no i wzniecił, ciesząc dzieci.
Przed nim wyjazd w góry, trzeci.
Agnieszka
Gdyby chcieć ją z czymś porównać –
taka trochę małomówna –
chyba z drogą prostą, główną.
Różnic wiele je dzieliło,
ale dostrzec można było
wolno tlącą się zażyłość.
Jakie jeszcze przed nią szczyty?
Turbacz letnią mgłą spowity,
równym krokiem znów zdobyty?
Celina
Jak za dawnych lat harcerskich
szlak morderczy – niezbyt ciężki.
Gdy opuszcza, to już tęskni.
Wzór dla górskich żółtodziobów,
gdyż ma tylko dwóch za wrogów:
„NIEMOŻLIWE” i „NIE GOTÓW”.
Żeby znów mieć z gór uciechę
(i nie byłoby to grzechem):
repetować klasę. He he!
KP